czwartek, 14 listopada 2013

Recenzja książki


Tytuł Blondynka na tropie tajemnic.
Autor Beata Pawlikowska
Wydawca G+J RBA
Ilość stron 287
 Rok wydania 2011

 
Mój ulubiony fragment tej książki

          Nie ma na Ziemi człowieka ,który miałby wszystko.Nie ma osoby ,która byłaby w stanie zgromadzić jakiś wyimaginowany komplet spraw i przedmiotów ,koniecznych do osiągnięcia szczęścia .Jeśli szczęście jest uzależnione od czegoś ,co należy najpierw zdobyć ,to jest złudzenie. Bo zdobywanie kolejnych brakujących punktów  na liście pełnego szczęścia nigdy się nie skończy.Zawsze okazuję się ,że trzeba do tej listy dopisać coś jeszcze .I znowu szukać , błądzić, walczyć ,starać się i zabiegać .
                Tymczasem szczęście bierze się włącznie z tego ,co już masz ,i z tego , w jaki sposób myślisz o tym i o samym sobie .


Moja recenzja

    W ostatnim czasie różne blogerki i pozytywne recenzje zachęciły mnie do tego abym przeczytała kilka książek Pani Beaty Pawlikowskiej .Moja pierwszą książkę jaką przeczytałam toBlondynka na tropie .

Beata Pawlikowska pisarka ,polska pisarka ,dziennikarka ,tłumaczka fotografka .Pierwszą książkę napisała w wieku 18 lat .Swoje podróże opisuje w felietonach pisanych dla wielu gazet i czasopism oraz w swoich książkach.Pani Beta wydała tak wiele książek podróżniczych ,że jeżeli miałabym wszystkie tu wymienić zajęło by mi to dość sporo czasu ,ale jest ich około (30)



Pierwsza rzecz jaka przykuwa moja uwagę to piękne fotografie  ,jak i autorskie małe rysunki .Autorka książki książkę podróżniczą podzieliła na cztery części Zanzibar,Tanzania,Brazylia,Amazonia .Czytając książę możemy przenieść się najskrytsze zakątki ,opisy przypraw :cynamonu ,goździków w takcie czytania treści książki czułam ,że jestem uczestniczką podróży .Kolejna rzecz jaka ,,wpadła mi w oko,, to ciekawostki związane z zwierzętami,potrawami .


   Szara masa z rozgotowanej fasoli była całkiem dobra .Znalazłam w niej nawet drzazgę marchewki i pół małego ziemniaka.I całą masę mięsnych smaków-od plastra pikantnej kiełbasy aż po kości z żeberek.Im dłużej jadłam ,tym bardziej nabierałam pewności,że słynną brazylijska feijoda jest niczym innym jak odmiana bigosu ,ugotowaną na bazie czarnej fasoli zamiast kapusty.Do tej bazy gospodyni wrzuca to ,co akurat ma pod ręką ,ze szczególnym uwzględnieniem resztek mięsa .


Wielki szacunek na Pani Beaty za miłość do podróżowania :)Polecam książkę ,moja ocena to


                                                                       6/6

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wszystkie książki pani Beaty dotyczące psychologi, teraz czas zacząć kupować te podróżnicze. Kocham jej twórczość, to z jaką pasją pisze każde zdanie, słowo. I jej niezależność ( nie wiem czy zwróciłaś uwagę, ale na końcu pani Beata pisze o tym, czemu nie wstawia znaków interpunkcyjnych w odpowiednie miejsca i z tego powodu zawsze " gryzie się: z wydawnictwem)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc nie zwróciłam uwagi ,niedługo zaczynam czytać kolejną książkę to na pewno zwrócę uwagę :)

    OdpowiedzUsuń